piątek, 7 sierpnia 2015

Tagliatelle z ziołami.













W kwietniu tego roku dostałam, od sporej grupy znajomych voucher na Warsztaty Kulinarne w Studiu Kulinarnym Browar Mieszczański Wrocław (na marginesie - zajęcia bardzo polecam i podaję stronę: http://www.studiokulinarnebm.pl/). Już wcześniej miałam przyjemność być na takowych warsztatach dotyczących pieczywa prowadzonych przez Piotra Kucharskiego. Za kwietniowy voucher postanowiłam dowiedzieć się czegoś o makaronach od prawdziwej Pasta Queen - Katarzyny Ryniak (https://www.facebook.com/PastaQueenWroclaw?fref=ts). Właśnie na tych warsztatach zakochałam się w robieniu domowego makaronu. Moja miłość rozkwitła tak bardzo, że tydzień temu otrzymałam maszynkę do robienia makaronów. W związku z tym, że jest maszynka - praktykuję! ;)

Składniki:

  • na makaron:
    • 350 g semoliny;
    • 150 ml wody;
    • szczypta soli;
  • na sos:
    • 1 pojedyncza pierś z kurczaka;
    • 1 średnia cebula;
    • 300 ml śmietanki kremówki (30% lub 35%);
    • masło;
    • 1 łyżeczka suszonej bazylii (lub ok. 20 listków świeżej bazylii);
    • 1 łyżeczka suszonego oregano (lub garść świeżego);
    • sól;
    • pieprz;
Sposób przygotowania:

  • makaron:
Wszystkie podane objętości i masy należy odważyć bardzo dokładnie - dokładność powinna być zachowana, co do 1 g. Odważamy mąkę, wodę i dodajemy sól. Następnie zagniatamy - intensywnie i długo (co najmniej 15 min). Jeśli ciasto jest zbyt suche lub całość semoliny się nie wgniotła nie dolewamy wody! Delikatnie moczymy ręce i dalej zagniatamy. Ciasto powinno być jednolite i elastyczne. Na zajęciach z Panem Piotrem nauczyłam się, że ciasto jest dobrze wyrobione wtedy, gdy po subtelnym wgnieceniu palcem - odkształca się do swojego pierwotnego stanu prawie całkowicie.
Po wyrobieniu ciasta, formujemy kulkę i umieszczamy w worku foliowym - w ten sposób ciasto nie będzie traciło wilgotności i zachowa swoją elastyczność). Ostawiamy na pół godziny na blacie. W tym czasie możemy się zająć przygotowywaniem sosu.

Po pół godzinie wyciągamy ciasto z worka i rozwałkowujemy na maszynce (dokładne instrukcje dołączone są do maszynek - można również poszukać filmów instruktarzowych na YouTube). Po uzyskaniu odpowiedniej grubości - na mojej maszynce jest to poziom 4 rozwałkowywania - tniemy ciasto ma kawałki długości 25 - 30 cm. Następnie, używając specjalnej nakładki, wycinamy makaron w kształcie tagliatelle. Gdy dany płat ciasta zostaje pocięty, należy oprószyć powstały makaron delikatnie semoliną i utworzyć gniazdko, nawijając makaron na dłoń. Odłożyć na oprószony semoliną.

Makaron wkładamy do posolonej, wrzącej wody i gotujemy 1 min. Po upływie min wyławiamy makaron z garna (nie odcedzamy), dodając go bezpośrednio do sosu. W sosie powinien gotować się również 1 min. Jeśli chodzi o czas gotowania makaronu - sami musimy kontrolować jak twardy jest makaron. Nie można go rozgotować. Należy pamiętać o tym, że im cieńszy zrobimy makaron, tym szybciej się on ugotuje. ;)

  • sos:
Na patelni rozpuszczamy jedna płaską łyżkę masła i dodajemy pokrojoną na drobne kawałeczki (1,5 x 1,5 cm mniej więcej) pierś z kurczaka. Dodajemy soli i pieprzu. Podsmażamy 5 min i dodajemy posiekaną w drobną kostkę cebulę. Podsmażamy tak długo, aż cebulka zacznie się karmelizować, ale nie przypiekać. Na koniec dodajemy śmietankę i zioła (jeśli używamy świeżej bazylii i świeżego oregano, to oba zioła należy posiekać). Czekamy aż całość się zagotuje. Dodajemy makaron bezpośrednio z wody i gotujemy razem 1 min. Delikatnie mieszając.

Obiad gotowy.

Za dodatek może posłużyć tu parmezan lub ser typu Blue albo Lazur.
Parmezan powinien być starty na drobnych oczkach, a w przypadku sera pleśniowego - nie dodajemy go dużo i rozrywamy na drobne kawałeczki palcami.

Smacznego ;))

środa, 28 maja 2014

Strawberry mother's love.





W poniedziałek obchodziliśmy Dzień Matki. Wyjątkowy dzień - podobnie jak Dzień Ojca.
Powinnam się uczyć, ale dużo bardziej interesujące wydawało się być siedzenie w kuchni.

Moja mama - delikatna, ciepła, zawsze uśmiechnięta. Najlepsza.
Przyjaciółka, siostra i matka. Mama.
W Strawberry mother's love starałam się oddać subtelność i radość mojej mamy.


Składniki:

  • na ciasto:
    • 300g mąki pszennej;
    • 200g masła;
    • 3 łyżki cukru;
    • szczypta soli;
    • jedno żółtko;
  • na masę budyniową:
    • 5 żółtek;
    • pół litra mleka;
    • 1/3 szklanki cukru;
    • łyżka cukru waniliowego;
    • 2 łyżki mąki ziemniaczanej;
    • 2 łyżki mąki pszennej;
    • kostka masła lub margaryny;
  • dodatkowo:
    • galaretka - ananasowa lub cytrynowa;
    • truskawki;
    • listki mięty, szałwii lub melisy;
Sposób przygotowania:

Na początku najlepiej jest przygotować ciasto.
Do miski należy wsypać mąkę, dodać żółtko, sól i cukier. Margarynę dodawać w małych kosteczkach - tak, aby wygodniej i dokładniej wygniatało się ciasto. Po wprowadzeniu składników do miski należy całość zagnieść na gładką masę. Dobrze pamiętać o tym, by nie zostawić nierozgniecionych grudek margaryny lub masła.
Zagniecione ciasto należy owinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki na ok. 1,5h w celu schłodzenia ciasta - spowoduje to, że ciasto nie będzie aż tak klejące i przyjmie lepszą konsystencję do wypełniania foremek.

Następnym elementem będzie masa budyniowa.
Ja budyń robię sama, ale można kupić gotowy w saszetkach. Jeśli chodzi o samodzielnie robiony budyń - na początku do 3/4 szklanki mleka dodajemy żółtka i oba rodzaje mąki. Dokładnie roztrzepujemy na jednolitą masę. Pozostałe mleko zagotowujemy razem z cukrem i cukrem waniliowym. Gdy mleko zacznie wrzeć, należy zmniejszyć troszkę gaz i wlać zawartość szklanki do garnka z gotującym mlekiem, intensywnie przy tym mieszając trzepaczką. Mieszać masę, aż zgęstnieje, a następnie odstawić do wystygnięcia.
Gdy ostygnie - w osobnym garnku utrzeć margarynę na gładką masę. Dodawać porcjami budyń i całość miksować. Powtarzać aż do zużycia całego budyniu.
Jeśli jesteś zainteresowana/y wersją z budyniem saszetkowym - wykonujesz polecenia z opakowania, odstawiasz budyń do ostygnięcia i dalej postępujesz jak powyżej.

Galaretkę należy zrobić również wcześniej - tak, aby wylewana na tartaletki nie byłą zupełnie płynna, a delikatnie zatężała.

Gdy ciasto jest już zimne, piekarnik ustawiamy na 190 stopni na termoobiegu lub 210 stopni bez termoobiegu. Ciastem wykładamy formy do tartaletek. Albo rozwałkowujemy na stolnicy/desce/blacie albo wyklejamy wnętrze po kawałeczku.
Po wyłożeniu foremek - ciasto należy ponakłuwać widelcem (zapobiega to pękaniu ciasta podczas pieczenia) - nakłuwamy dno i boki. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20-25 min (aż delikatnie się zarumienią).

Gdy tartaletki ostygną, wyjmujemy je z foremek. Napełniamy kremem budyniowym, a na kremie układamy dość gęsto truskawki (stroną od szypułki do dołu). Truskawki wygodniej jest układać, gdy są przekrojone na pół.
Jeśli nie robisz tartaletek, a dużą tarte - przepis funkcjonuje tak samo. Wtedy nie musisz kroić truskawek na pół - układane w całości będą wyglądać bajecznie.

Po nałożeniu truskawek należy łyżką rozprowadzić na wierzchu lekko stężałą galaretkę. Następnie wstawić do lodówki.
Przed podaniem udekorować listkiem mięty, szałwii lub melisy.


Smacznego!

niedziela, 18 maja 2014

Parmeńska z jajkiem.


 
 
Skoro o sałatkach mowa - wydaje mi się, że zawartość sałatki jest kwestią indywidualnego wyboru składników. Potrawa, do której można wykorzystać wszystko jest bardzo uniwersalna.
W zależności od smaku, ochoty czy zapotrezbowania, projektujemy swoje smaki.
Kolejnym z eksperymentów jest Parmeńska z jajkiem.

Składniki:

  • 4 jajka ugotowane na półtwardo lub twardo;
  • szynka parmeńska lub szwarcwaldzka;
  • kilka liści sałaty dębolistnej;
  • kilka liści sałaty rzymskiej;
     
  • garść roszponki lub rukwi wodnej;
  • młoda cukinia;
  • pomidor;
  • oliwa z oliwek lub olej rzepakowy;
  • sos balsamiczny;
  • sól;
  • opcjonalnie: czarny lub biały sezam, albo uprażony słonecznik łuskany;

Sposób przygotowania:

Jajka ugotować na półtwardo lub twardo - oba rodzaje będą bardzo dobrze pasowały do sałatki.
Sałaty dokładnie wypłukać i osuszyć w ręczniku. Gdy sałaty będą suche, należy je porwać na kawałki - pamiętajmy, żeby nie porwać ich za bardzo - kawałki muszą być reprezentatywne i duże.
Podartą sałatę umieszczamy na dnie miski - ja wybrałam formę do tarty.
Na sałatę kładziemy roszponkę lub rukiew wodną. Całość delikatnie mieszamy - zagarniając rękami od spodu do góry.
Na tak przygotowane sałaty kładziemy pokrojoną w półksiężyce cukinię - talarki na pół.
Następnie kładziemy na to półksiężyce pomidora.
Nie mieszamy - reszta sałatki powinna być układana piętrowo.
Kropimy zawartość miski łyżką oliwy i solimy wedle uznania.

Szynkę parmeńską lub szwarcwaldzką rozdzieramy na mniejsze kawałki i rozkładamy na wierzchu sałatki. Ostudzone jajka obieramy i kroimy na ćwiartki. Układamy na wierzchu sałatki.
Całość polewamy sosem balsamicznym - pamiętamy, żeby nie przesadzić. Sos ma intensywny i wyraźny smak.
Dla ładniejszego efektu - można posypać wierch sałatki czarnym lub białym sezamem.
Jeśli nie posiadamy w domu sezamu - wystarczy przez moment prażyć łuskany słonecznik na patelni. Poczekać aż ostygnie i posypać wierzch sałatki.

Sezam lub słonecznik są elementem ozdobnym, ale nie tylko - posiadają walory smakowe, które urozmaicają sałatkę. Wzbogacają o coś chrupiącego.

Parmeńska z jajkiem powinna smakować także panom. Mamy w niej źródło białka w postaci jajek i szynki.
Polecam na kolacje we dwoje lub w większym gronie.


Smacznego!

sobota, 17 maja 2014

Botwinkowa.


Długo nie mogłam znaleźć chwili na podzielenie się swoimi kulinarnymi eksperymentami. Niestety - studia zobowiązują czasem bardziej niż pasje.
Postaram się, mimo wszystko, spędzać tu więcej czasu.

Pogoda nie zachęca do niczego. Deszcz, zimno, ponuro. A przecież mamy wiosnę.
Wiosenny nastrój możemy wydobyć w kulinarny sposób.

Na śniadanie, przekąskę lub kolacje - w zależności od zapotrzebowania na kalorie - polecam sałatkę 'Botwinkową'.

Składniki:


  • młoda botwinka z korzeniem;
  • rukola (zamiast lub dodatkowo może być stosowany szpinak bebe);
  • pomidor (najlepiej malinówka - ma słodkawy posmak i delikatną konsystencję,
    wliczając w to skórkę, która jest źródłem witamin);
  • rzodkiewka;
  • parmezan (może być ser żółty, feta lub mozzarella - każdy ser jest źródłem białka,
    jednak w tej sałatce używamy sera nie jako źródła białka, a dodatku wzbogacającego
    smak całości);
  • olej rzepakowy lub oliwa z oliwek;
  • przyprawa toskańska lub włoska (jeśli nie posiadacie takowej - skomponujcie własną*);
Sposób przygotowania:

Botwinkę, rukole (opcjonalnie szpinak) umyć i dokładnie wysuszyć. Przy suszeniu należy pamiętać, aby nie gnieść 'liściastych' w ręczniku - otrzepać z wody nad zlewem, osuszyć delikatnie przykładając ręcznik - ewentualnie przygotować sobie umyte produkty dużo wcześniej i pozwolić im wyschnąć.
Mieszankę 'liściastych' układamy na głębokim talerzu.
Pomidora kroimy na ćwiartki, a następnie każdą ćwiartkę znów na ćwiartki - ilość kawałków, na które zostanie pokrojony pomidor, uwarunkowane jest oczywiście wielkością pomidora,
Rzodkiewkę kroimy w plasterki. Pokrojonego pomidora i rzodkiewki układamy na 'liściastych' i mieszamy całość delikatnie rękoma - podnosząc całość od dołu do góry.
Łyżką oleju rzepakowego (bądź oliwy) delikatnie skraplamy całość.
Parmezan trzemy na najmniejszych oczkach tarki bezpośrednio nad sałatką - pamiętając o równomiernym rozkładaniu go podczas tarcia. Podobnie w przypadku żółtego sera. Jeśli chodzi o fetę - pokrójcie ją w drobną kosteczkę i ułóżcie na wierzchu.
Mozzarelle polecam podrzeć na małe kawałeczki - ser jest przystosowany do 'oddzierania' kawałeczków.
Dla efektywniejszego podania - parmezan kroimy obieraczką do warzyw. 'Obieramy' ładne płatki parmezanu na wierzch sałatki - podobnie z serem żółtym.
Całą sałatkę posypujemy przyprawą toskańską lub włoską.


Przyprawa Toskańska i Włoska - samodzielne wykonanie.

Składniki:

  • włoska i toskańska*
    • sól;
    • pieprz;
    • pomidory suszone suche* (składniki do obu przypraw są takie same, nie licząc suszonych suchych pomidorów, których dodajemy w przypadku przyprawy toskańskiej);
    • bazylia;
    • oregano;
    • rozmaryn;
    • tymianek;
Sposób przygotowania:

Jeśli mamy w domu moździerz - wszystkie wymienione przyprawy wsypujemy do niego i delikatnie ucieramy - przyprawy muszą się troszkę połączyć, ale nie mogą stać się jednolitym pyłem. 
Jeśli nie mamy moździerza w domu - przyprawy należy umieścić w miseczce i pocierając łyżeczką o ścianki miseczki - rozcierać przyprawy.
Natomiast dla amatorów przypraw - polecam przyprawy wsypać do miseczki i wymieszać. Nie ucierać - pozostawić w takiej formie w jakiej są.


Życzę smacznego, wiosennego nastroju!

sobota, 18 maja 2013

Mleczne praliny w gorzkiej czekoladzie.





Ponieważ za tydzień jest Dzień Matki, warto zastanowić się nas rodzajem prezentu. Odrobina słodkości, wyprodukowanej we własnej kuchni przez dziecko, może sprawić wiele radości.

Składniki:

1. Formy do czekoladek:
  • foremki silikonowe do czekoladek;
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady;
2. Nadzienie:
  • 200 ml śmietanki kremówki 30%;
  • 1 tabliczka mleczej czekolady;
Sposób przygotowania:

Tabliczkę gorzkiej czekolady rozpuścić w kąpieli wodnej (tzn. do garnka większego wlać gorącą wodę; do mniejszego garnka włożyć czekoladę połamaną na kostki; wstawić mniejszy garnek - z czekoladą - do większego garnka z gorącą wodą; nie dopuścić, by woda wlała się do mniejszego garnka; można włączyć mały ogień pod garnkiem z wodą, by woda nie traciła ciepła). Gdy czekolada się roztopi - pędzelkiem nałożyć pierwszą warstwę od wewnętrznej strony foremek. Wstawić do lodówki na godzinę, lub na 15 min do zamrażalnika.
Następnie należy wyciągnąć foremki i nałożyć drugą warstwę (uważnie i dość grubo nakładać czekoladę na zagięciach w foremce - tak, aby przy wyciąganiu czekoladki nie popękały). Ponownie włożyć na godzinę do lodówki lub na 15 min do zamrażalnika.
W tym czasie można przygotować nadzienie.
Mleczną czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej - w innym garnku oczywiście (należy zostawić gorzką czekoladę, aby pokryć na końcu wierzch czekoladek). Gdy czekolada się roztopi, należy wlewać po trochu śmietanki i ubijać. Śmietankę wlewać wedle uznania - tzn. do wtedy, gdy uznacie, że takie nadzienie na praliny Wam odpowiada.
Nadzienie wstawić do lodówki na pół godziny.

Wyciągnąć foremki i nadzienie z lodówki. Małą łyżeczką nakładać nadzienie tak, aby zostało miejsce ok. 2mm od górnej krawędzi - jest to miejsce przeznaczone na czekoladę, która posłuży jako spód czekoladek. Gdy nadzienie będzie we wszystkich czekoladkach, należy łyżeczką (również bardzo małą) nałożyć resztę gorzkiej czekolady na równo z foremką tak, aby uzyskać dolną (w miarę możliwości płaską) część czekoladek. Odstawić na 5 godzin lub na noc do lodówki.

Jeśli chcecie ozdobić praliny - wystarczy kupić białą czekoladę, rozpuścić odrobinę i zrobić na czekoladkach jaśniejsze paski. Można obtoczyć w kakao lub w wiórkach kokosowych. Ja użyłam do dekoracji srebrnego (brokatowego) barwnika spożywczego - barwniki spożywcze można dostać np. na Allegro.
Wnętrze pralinek - nadzienie - można zrobić w zupełnie innym smaku, a foremkę zamiast z gorzkiej lub mlecznej czekolady - można zrobić z białej, a wnętrze zrobić ciemne. Lub na odwrót. W razie pytań - proszę pisać.

Życzę smacznego!

piątek, 17 maja 2013

Tartaletki ze szpinakiem i fetą.



Dzisiaj przygotowałam dla Was przepis na tartaletki ze szpinakiem.

Składniki:

1. Na ciastko:
  • 30 dag mąki pszennej;
  • 18 dag margaryny (lub masła);
  • 1 jajko;
  • pół łyżeczki soli;
2. Na farsz:
  • paczka zamrożonego szpinaku (najlepiej liściastego) - jedna z reguły ma ok. 400g;
  • 1 opakowanie sera feta;
  • 3 ząbki czosnku;
  • 1 jajko;
  • sól, pieprz;
Sposób przygotowania:

Do miski wsypać mąkę i sól, wbić jajko. Margarynę pokroić na małe części (tak by lepiej się ugniatało). Wszystko razem dokładnie zagnieść. W razie gdyby ciasto było zbyt suche, a cała mąka nie chciała się wgnieść w margarynę - należy małymi kawałeczkami dodawać margaryny. Po każdym dodanym kawałeczku należy zagniatać - by nie przesadzić z ilością margaryny. Wstawić na 2h do lodówki (lub na 30min do zamrażalnika).

Do garnka włożyć zamrożony szpinak i łyżkę masła. Gotować bez innych dodatków do momentu rozmrożenia. Gdy szpinak się rozmrozi, a całość stanie się ciepła, należy posiekać bardzo drobno czosnek (można użyć prasy) i dodać wraz solą i pieprzem do szpinaku. Ja używam również 'warzywka' - moim zdaniem nadaje lepszego smaku. Całość gotować tak długo, aż szpinak przestanie będzie dobry i prawie cała woda wyparuje. Następnie odstawić do wystygnięcia.

Gdy szpinak przestygnie, należy dodać do niego jajko oraz ser feta (również polecam dodawać w małych kawałkach). Ser roznieść widelcem (nie używać mikserów, bo liściasty szpinak straci swoją konsystencję) i wymieszać dokładnie ze szpinakiem i jajkiem. Doprawić solą i pieprzem do smaku.

Piekarnik nastawić na 160 stopni z termoobiegiem. Wyjąć ciasto i wkleić formy do tartaletek. Należy ponakłówać widelcem wyklejone formy (ma to zapobiec pękaniu ciasta podczas pieczenia).
Włożyć tak przygotowane tartaletki do piekarnika i piec ok.15 min. Następnie należy tartaletki wyciągnąć i włożyć do nich farsz. Na wierzch można położyć ser żółty lub camembert. Do dekoracji można opruszyć delikatnie czarnym luż białym sezamem.
Tartaletki z farszem ponownie wstawić do piekarnika i piec ok 5 - 7 min w tej samej temperaturze z termoobiegiem. Na ostatnie 2 minuty można zwiększyć ilość stopni do 190 - 200  - tak by ser się rozpuścił i całość delikatnie się zarumieniła.

Na moich tartaletkach ser się nie rozpuścił, ponieważ użyłam camemberta light - niska zawartość tłuszczu w serze sprawia, że gorzej się topi.

Do tartaletek można oczywiście zrobić zupełnie inny farsz - taki, na jaki w danym momencie macie ochotę. Na pewno jeszcze nie raz będę przygotowywała tartaletki, więc będzie okazja, by pokazać inne warianty.

Życzę smacznego!

W razie wątpliwości, proszę pisać ;)

czwartek, 28 marca 2013

Carbonara

Aby przypomnieć sobie ubiegłoroczną podróż do słonecznych Włoch postanowiłam ugotować kremową Carbonare. Jest to prosty i pożywny obiad.

Składniki:
  • 1 opakowanie makaronu Tagliatelle;
  • 1 średnia cebula;
  • 10 dag wędzonego boczku;
  • 1 ząbek czosnku;
  • 300ml śmietanki kremówki;
  • 3 żółtka;
  • 50g startego parmezanu;
  • sól, pieprz;
  • rozmaryn;
Sposób przygotowania:

Pierwszą czynnością, którą powinniśmy wykonać jest wstawienie wody na makaron i ugotowanie go. Do wody dodajemy sól i łyżkę oliwy (zapobiega to sklejaniu się makaronu).
Przygotowujemy patelnię i wrzucamy na nią pokrojony w kostkę wędzony boczek (ja nie dodaję oliwy na patelnie, ponieważ wystarczająco dużo tłuszczu wytapia się z boczku, ale jeśli kupimy dość chudy boczek, należy najpierw wlać 2 łyżki oliwy na patelnię i ją podgrzać). Gdy boczek się zarumieni, dodajemy pokrojoną w kostkę cebulkę (można również pokroić w bardzo cienkie paseczki - danie ma wtedy bardziej efektowny wygląd). Do zeszklonej cebulki i zarumionego boczku dodajemy posiekany drobno czosnek (jestem zwolenniczką ręcznego siekania - moim zdaniem czosnek dużo traci podczas wyciskania) oraz rozmaryn (najlepiej świeży, ale może być również suszony), sól i pieprz. Uważamy, by zawartość się nie przypaliła (przypalone na patelni przyprawy stają się gorzkie).
W tym samym czasie pilnujemy makaronu. Gdy jest gotowy należy go odcedzić i przelać zimną wodą (by uniknąć sklejenia).
Następnie odsączony makaron wrzucamy na patelnię z boczkiem oraz cebulą i mieszamy tak, by makaron pokrył się składnikami z patelni. Odstawiamy na bardzo mały gaz i co jakiś czas mieszamy.
W międzyczasie przygotowujemy sos do Carbonary.
Do miseczki wlewamy śmietankę, wbijamy 3 żółtka (bez białek - nie chcemy jeść makaronu z jajecznicą) oraz wsypujemy parmezan. Doprawiamy solą i pieprzem (ważne jest to, by dość dobrze doprawić sos pieprzem - ponieważ jest on mocno kremowy i jajeczny, należy uniknąć mdlącego smaku). Całość mieszamy (najlepiej trzepaczką).
Ostatni etap wymaga cierpliwości i wyczucia - wlewamy zawartość miseczki na patelnie z makaronem. W dalszym ciągu trzymamy wszystko na bardzo małym ogniu. Staramy się dokładnie wmieszać sos w makaron. Carbonare należy, co chwilę mieszać, ponieważ żółtko z sosu zacznie się ścinać, a tego chcemy uniknąć. Danie jest gotowe wtedy, gdy sos mocno zgęsnieje, ale żółtko nie jest ścięte.
Carbonare można posypać na talerzu parmezanem, a także umieścić na środku małą gałązkę rozmarynu.
Danie nie nadaje się do odgrzewania.

Ps. W razie gdyby sos do Carbonary znajdujący się w miseczce wydawał Wam się zbyt gęsty, można dodać ok.50 ml mleka.

Życzę smacznego ;)